✨ Inspiracja: zima i śnieg, którego brak
✨ Wzór: "Mech"
✨ Materiał: motek od Wolleamore, 1000 m
Zima zawsze przychodzi trochę jak przyjaciółka z dawnych lat – cicha, spokojna, owinięta w szal chłodnego powietrza i błękitnego nieba. Niespiesznie siada obok mnie, przynosi ze sobą zapach mrozu i pierwszy śnieg pod koniec listopada. To jedna z tych pór roku, które uczą słuchać ciszy. A ja – zamiast od niej uciekać – uczę się ją przyjmować.
Tym razem towarzyszy mi chusta w odcieniach niebieskiego: od bladego lodu, przez mglisty błękit, aż po głębokie granaty. Kolor nieba, spokojnej wody, oddechu. Niebieski symbolizuje dla mnie jasność umysłu, prawdę, intuicję, spokój i wewnętrzne ukojenie. Jest jak zimowy horyzont – chłodny, a jednocześnie pełen nadziei.
Chusta powstaje z prostego wzoru. Nic skomplikowanego, żadnych pułapek, liczenia na zapas, wysiłku, który męczy zamiast dawać radość. To jeden z tych projektów, które wykonuje się niemal automatycznie. Za to uwielbiam ten wzór i właśnie w jego prostocie jest dla mnie coś głębszego.
To jest dokładnie ten moment i ten konkretny wzór, dzięki któremu mój umysł odpoczywa, a proces tworzenia sprawia, że szydełkowanie staje się formą medytacji. Kiedy biorę włóczkę w dłonie i zaczynam kolejny rząd, świat powoli się wygasza. Ruchy dłoni stają się rytmiczne, spokojne, powtarzalne.
Wdech, wydech, narzut. Wdech, wydech, przeciągnięcie nitki.
To w tych powtarzalnych gestach rodzi się coś bardzo podobnego do medytacji – stan pomiędzy snem a świadomością, moment, kiedy mogę wreszcie usłyszeć samą siebie.
Jak można osiągnąć taki stan podczas szydełkowania?
⪼ pozwolić dłoniom pracować bez napięcia,
⪼ wybrać wzór, który płynie sam,
⪼ nie zmuszać się do tempa,
⪼ oddychać w tym samym rytmie, w jakim porusza się włóczka,
⪼ być tu i teraz, w tych kilku centymetrach nici,
⪼ czasem w tle gra muzyka, która mnie odpręża, ale nie skupiam się na niej - dosłownie jest tłem.
Z czasem zauważam, że w tym delikatnym rytmie coś się uspokaja. Myśli, które wcześniej były chaotyczne, nagle stają się łagodniejsze. Zimowy hałas świata cichnie, a z nim moje napięcia. To właśnie w tych chwilach powstają moje najlepsze chusty – nie dlatego, że są perfekcyjne, ale dlatego, że powstały z ciszy umysłu.
Zima w moim domu nie jest zimna. Jest spokojna i miękka jak włóczka, którą trzymam między palcami. I kiedy owijam się gotową chustą, mam wrażenie, że otulam się nie tylko kolorem, lecz także tym zimowym spokojem, który rodzi się w dłoniach, kiedy pozwalam sobie po prostu… być.


0 comments